1 grudnia 2013

Najlepsze Spa w Polsce 2013!



Standaryzacja polskich Spa i salonów musi mieć miejsce tak szybko, jak to tylko możliwe. Powinna zająć się tym grupa ludzi działających non profit, by nie było jakichkolwiek podejrzeń o kolesiostwo czy płatną protekcję.

W jednym z poprzednich artykułów pisałem, że nie są nam potrzebne podziały na „dobrych” i „złych” doradców, nie. Rynek weryfikuje wiele kwestii sam a my po prostu nie powinniśmy nigdy stawiać sprzedaży ponad retorykę i sprzętów za grubą kasę zamiast wiedzy od nas płynącej stricte.
Podobnie jak ma to miejsce w przypadku usług noclegowych/ hotelowych mamy (choć nie do końca…) pewną jasność. Tę „jasność” precyzuje ustawa z dnia 29. Sierpnia 2007 roku. W dalszej części artykułu wyjaśnię dlaczego użyłem „”. 

Niestety, nie tylko przykładowe 3* różnią się od siebie w różnych częściach świata, ale różnice te są kolosalne nawet wewnątrz krajów Unii Europejskiej, ba! nawet na powierzchni jednego 38- milionowego kraju! I tak na ten przykład – w województwie zachodniopomorskim, w przypadku obiektu składającego się z parteru, i dwóch pięter – mówimy o budynku dwukondygnacyjnym. Podobny przybytek położony kilkadziesiąt kilometrów na wschód (woj. pomorskie) uznawany jest już jako trzykondygnacyjny, ponieważ tamtejsze uregulowania mówią, że parter stanowi kondygnację. Niby niewinna różnica, ale dla obiektu starającego się o kategoryzację w tych dwóch sąsiednich częściach Polski, to wręcz przepaść. Bo wyobraźcie sobie, że macie obiekt hotelowy który poza liczbą kondygnacji niczym nie odstaje od standardu 4*. Gdy biznes prowadzicie w pomorskiem zapomnijcie, nie mając windy, o 4*, dobrze gdy przyznają wam 3*. Kilka kilometrów na zachód będziecie cieszyć się nie tylko z jednej gwiazdki więcej niż wasz sąsiad z województwa obok, ale co jasne z innego rodzaju klienta! A to wszystko w jednym kraju.

To tak tytułem dłuuugiego wstępu, by unaocznić, że ja jako osoba od lat związana z branżą Spa w Polsce, cholernie życzyłbym sobie by standardy wkroczyły też na spaowskie salony. Kategorie na terenie naszego kraju, węsząc biznes, próbują wyznaczać różne twory, nie mające zielonego pojęcia o polskich realiach świata kosmo i Spa. O polskim kliencie, preferencjach, jego zachowaniach czy decyzjach kluczowych! Wszyscy brani są pod jeden szablon i dawaj przyznawać certyfikacje… ISpa, Deutsche Wellness, MSA… Dość powiedzieć, że w Polsce naprawiać salony próbuje królowa marketingu salonowego, rodem z Australii, wciskająca ludziom kity pt. „Dasz radę! Hallo! Do it!” i inne wariacje rodem z MLM oraz telezakupów Mango. Dlaczego kosmetyczki w to wierzą? Odpowiedzcie sobie sami.
I tak docieramy do kluczowego miejsca naszej opowieści. Wiem, że dzisiaj mogę liczyć na konkretne wymiary łózka (te akurat są równe niemal dla każdej gwiezdnej kategorii) w jedynkach, dwójkach czy apartamentach. Wiem też, że w kiblu jednogwiazdkowca próżno szukać dodatkowych kosmetyków, czy choćby ręcznika papierowego. Na drugi biegun – najprawdopodobniej pod pięć gwiazdek podejdzie szofer, by przejąć kluczyki od mojego zdezelowanego Cadillaca. Ale za cholerę nie mam pojęcia jakiej obsługi mogę się spodziewać w zależności od kategorii. A że Spa jest (niestety) w większości mało dochodową przybudówką do hotelu, to „cuda” obsługi Klienta są tu niemal codziennością.
Wiele dziwactw widziałem osobiście, inne obserwowali w Spa na całym świecie moi przyjaciele, ale większość z nich, uwierzcie mi, ma miejsce w Polsce. A obsługa klienta jest tu tak poukładana jak gówno w stajni Augiasza. Właśnie ta teza kazała mi sprawdzić co znaczy zdobyć wyróżnienie pt. Spa Prestige Awards. Czego szukałem? Chciałem w standardzie 3-5* Hotelu Spa, zleźć obsługę, która sprawi, ze te gwiazdki przemówią do mojego portfela. Nie przemówiły. Zwycięzcy z lat 2011 i 2012 (w różnych kategoriach tego dziwnego konkursu) nie pozostawili złudzeń. Przepytaliśmy w przeróżny sposób 35 obiektów Hotel Spa/ Resort Spa/ day Spa. Największych chyba zabolało najbardziej, bo spadali teoretycznie z wysoka. Ale nie to, że spadali, ale jak spadali, jest szalenie ciekawe.
Dla jasności.
Przedmiot badań? Poziom obsługi klienta hotelu Spa od recepcji hotelu, przez recepcję spa aż do osób faktycznie wykonujących zabiegi. No bo skoro ktoś szumnie nazywa obiekt najlepszym w kraju, musi liczyć się z tym, że ktoś w końcu przyjrzy się tym „zwycięzcom” bliżej, licząc, że i obsługa będzie No 1.
W kilku przypadkach miałem kontakt bezpośrednio z managerami spa. Przypomnę – piszę o obiektach święcących triumfy w tym prestiżowo – katalogowym konkursiku w latach 2011 - 2012. To tak, dla jasności.

Rozmowy telefoniczne. Gdy się już człowiek dodzwonił a w niejednym przypadku cierpliwość na próbę wystawiają w słuchawce dziesiątki sekund Chopina, Bacha, czy tzw. muzyki bez opłat, słyszał:
Hotel „X” – w czym mogę pomóc? Kurw… Wiedziałem, że nawet w Polsce buduje się tzw. domy inteligentne, które oszczędzają nasz czas, prąd, pieniądze itp. Ale, żeby budynek hotelu „X” potrafił odebrać telefon? I jeszcze chciał mi w czymś pomóc? Nie ma tam zatem człowieka stojącego za blatem recepcyjnym, nie. Recepcjoniści uczeni są by witać się jak maszyny. Bez duszy i bez mózgu. W dodatku na każde pytanie odpowiadają – „Tak, oczywiście”, po czym z Twej prośby o konkrety zabiegowo – noclegowe i tego „oczywiście” zostaje zero, nic, dno. Dostajesz standardową ofertę i (O ZGROZO!) większość odsyła do strony w internecie! Szukaj chłopie sam, mi się nie chce. HOTELE NIE ZNAJĄ OFERTY SPA NI W ZĄB, SPA NIE MA BLADEGO POJĘCIA co oferuje Hotel. Gratuluję nagród!

Najpiękniejsza historia wydarzyła się w Zakopanem. Stosunkowo nowy hotel ma ten problem, że podnajmuje powierzchnie zabiegowe firmie zewnętrznej. To moi drodzy może mieć sens, ale jeśli całość tworzy absolutną hybrydę, a tu co otrzymaliśmy? Slalom gigant:
Pani z recepcji, po wysłuchaniu moich preferencji czasowo – kosztowych stwierdza, że przełączy mnie do Spa, bo w sumie to oni lepiej się znają. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że po kilku zdaniach absolutnie posranej rozmowy z recepcjonistką ze Spa słyszę – „Wie Pan co, to ja odeślę do hotelu, bo to oni muszą wszystko ubrać w pakiet nocleg – spa”. Odsyła mnie do ludzi którzy kilka minut temu jasno podkreślili – nie mam kompetencji, przekazuję telefon do Spa. A teraz recepcja Spa każe dla mnie, a bardziej dla mojej żony i jej przyjaciółki, wybierać zabiegi hotelowemu recepcjoniście, który o Spa wie tyle, że jest…

I co tu wychodzi? Brak procedur! W jednym miejscu spotkały się dwie zupełnie odmienne marki z których jedna ma świadomość, że druga gdzieś tam obok funkcjonuje. Gratuluję nagrody!

W Spa, hotelu **** w centralnej Polsce słyszę – nie może pan wybrać innych zabiegów, poza pakietami, które widnieją na naszej stronie. Ja na to – miła Pani, Wasz hotel strasznie mi się spodobał, tylko chciałbym by zabiegi nie trwały 3-4 h dziennie (pobyt weekendowy), ale w miarę możliwości wypełniały jak najwięcej czasu, choćby licząc z dostępem do strefy wellness. Dodam, że najdroższy pakiet w tym miejscu kosztował kilkaset złotych, ja poprosiłem o tunning, by stał się ciekawszy, przez co droższy. Co ważne zawsze podawałem preferencje osób stricte mających korzystać z zabiegów. Co dostałem? Nic! Odpowiedź pt.” Musi Pan coś wybrać z gotowych” Jawnie po raz kolejny otrzymałem informację – nie chcę Twoich pieniędzy, bo głowę mam tylko po ty by mi na deszczu nie padało do środka…

Inny Hit – Krynica. Rozłożyli mnie na łopatki po prostu. Ta sama sytuacja. Dwie babeczki, na weekend, w dwójce, zabiegi zgodne z preferencjami podanymi – relaks i po konsultacji lekki anty age. Odpowiedź na ofertę przyszła po 3 dniach! (To i tak nieźle, bo z malinowych spa odpowiednio po  4-5!). Koszt pobytu weekendowego? Blisko 8 tys. złotych! Pytam się grzecznie – skoro macie takie ceny, znaczy strzelacie w target exclusive, to chyba jakość obsługi powinna być odpowiednia, czy się mylę? Można (jeśli jest się skończonym debilem), zapłacić za weekend dla dwóch Pań osiem tysięcy złotych, ale cholera czy nie lepiej wybyć gdzieś, gdzie można za połowę tej kwoty cieszyć się super warunkami dwa- trzy dni dłużej? Rozumiałbym cenę gdyby chociaż jakość obsługi jasno dawała do zrozumienia – tu musisz dać więcej, za naszą pracę, autorskie podejście. A tu nic. Masz zapłacić za markę. Co to kurwa? Mandarin Oriental Miami? Recepcja i marketing wołają o pomstę do nieba, odpowiedź po kilku dniach, logistyka tak płynna jak gra polskich kopaczy przeciwko Hiszpanom… Zapomnieli wielcy zwycięzcy, że pracując w usługach, tak na prawdę sprzedają OBSŁUGĘ… Gratulujemy wieloletniego dzierżenia berła pierwszeństwa!

Po takich doświadczeniach zaskoczyła mnie pozytywnie, choć tego bałem się strasznie, po wielu zmianach, ciechocińska Villa Park. Sam manager odpowiada na ofertę, pozostaje do dyspozycji, rozumie powagę sytuacji (bo w tym przypadku poszliśmy w zapytaniu nieco bardziej medi). Podkreśla, że moja sprawa jest dla niego priorytetowa, więc sam się nią zajął. Jako jedyny z 35 hoteli!

Geniusz to także odpowiedź z Mazurskiej, niewielkiej miejscowości Godkowo. Najpierw kontakt z recepcji i obietnica złożenia oferty max w godzinę. Z lekkim poślizgiem, po niespełna dwóch godzinach, z przeprosinami dociera oferta. Absolutnie skrojona wg potrzeb. Oddzwaniam a tu logistyka wspaniała, nie ma niekończącego się przełączania spa do hotelu, hotelu do Spa. Jest konkret. A zapytanie cholernie wyśrubowałem. I tu (niestety) gratuluję… miejsca w drugiej dziesiątce Spa Prestige … Docenili jak widać obiektywnie...
Przypadkiem zapytanie pobytowe wysłałem do jednego day Spa na Podkarpaciu. Nie tylko dostałem ofertę, która pachniała światem Spa, nie tylko oferta ta absolutnie sprostała temu, co wskazałem, ale jako, że jest to day, to od razu namiary na hotel zaprzyjaźniony i propozycja dojazdu (uwaga!) zorganizowana przez samego właściciela! Niech uczą się wielcy resortowi zwycięzcy.

Na 35 obiektów związanych za Spa Prestige Awards, odpowiedź dostaliśmy od... 18. Najczęściej po więcej niż dwóch dobach! Standardem są w słuchawce : yyyy, aaaa, oooo, co mogę dla Pan zrobić, po dwóch konkretnych opisach mojego zapytania! Wiesz co możesz dla mnie zrobić? Załatw mi czarter do Londynu, bo powoli zaczynam wierzyć teorii że 70% Polaków żyje w stresie, 30% na Wyspach…
17 obiektów w ogóle nie odpowiedziało! Nic, zero, a w zapytaniu chcieliśmy wydać u nich najmniej 3000 złotych! Gratulujemy wyróżnień w tym „prestiżowym konkursie”.

Szkoda, że konkurs opiera się do dziś o liczenie wyników z sms-ów, zliczanych… raz w tygodniu. Zamiast dogłębnie audytować obiekty przed nadaniem im miejsc zaszczytnych, wolą zbierać jak leci internetowe wnioski o uczestnictwo i każą wierzyć, że wyniki są miarodajne i dają jakąkolwiek pewność, że jadąc do zwycięzców, będziemy obsłużeni „prestige”.

Czemu zatem służy taki konkurs? Bo jak widać nie lepszemu wizerunkowi marek, czy dawaniu jasności typu - tu przyjeżdżać możesz spokojnie a tam nie wybieraj się bez Prozacu i Kałasznikowa . „Spa” nazywane w nim są durne tipsiarnie i nakładajnie hurtem tapet czy rzęs, hotelem nazywa ośrodki wypoczynkowe, absolutnie nie kategoryzowane w myśl wspomnianej na początku ustawy. W końcu nagrody wręcza zwycięzcom, którzy nie odbierają telefonów od klientów, gubią się w logistyce hotel – spa i odpowiadają po 7 dniach pisząc w treści wiadomości – „przepraszam, mieliśmy problem z netem”

Gratulujemy konkursu, gratulujemy zaszczytnych miejsc markom, które faktycznie poznajemy  dopiero wtedy, gdy chcemy u nich wydać pieniądze. W wielu z nich, szczególnie północnych i przygranicznych spotkamy Niemców oglądających w barze film z gromko brzmiącym, i doskonale odpowiadającym sytuacji branży WARUM? Moja cicha odpowiedź to – …because. I niech każdy odpowie sobie dlaczego jest jak jest. I dlaczego tak bardzo potrzebna jest nam standaryzacja stricte na rynek polski*


* Ta niemiecka mogła by wpłynąć na to, że jeszcze większe RZESZE Niemców zalałyby nasz kraj, robiąc ze Spa sanatoria, na to, że standardy nadal będą tak równe w Polsce jak na świecie… W Polsce Niemiec w tłumie innych pobratymców ogląda film z dubbingiem zza Odry, podczas gdy Polak cicho sączy piwo udając, że jest ok, bo takie warunki stworzył mu właściciel, który niby tak samo kocha rodzimy PLN jak niemieckie ojro…  Mimo, że klient z balkonikiem poza blokowaniem hotelu, nie robi dla Spa absolutnie nic dobrego! 

Artykuł ten, jest wynikiem analizy rynku Spa w Polsce przez autora i nie ma na celu obrażenia kogokolwiek. To subiektywna ocena płynąca z relacji z kilkudziesięciu obiektów w Polsce. Pełne dane z tego badania zostaną opublikowane w innym terminie.