8 czerwca 2016

Finis coronat opus ( łac. Koniec wieńczy dzieło)

Koniec. To słowo klucz dla tego wpisu. Bo niestety nie widać szans na lepsze jutro.

Polska scena beauty ma się coraz gorzej, zapaść trwa od 2009 roku. Tylko unijne pieniądze powodują, ze kolejne podmioty powstają i... padają, gdy skończy się czas obniżonego ZUSu. Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że wielu właścicieli szuka na forach rozwiązań dla ratowania źle rozpoczętych inwestycji. I tam dostają rady od "bezstronnych", "doradców spa" - w telegraficznym skrócie takie - kup (w sensie zadłuż się jeszcze bardziej) sprzęt i startery. Brawo!

Doradcza branża beauty wyjątkowo nie grzeszy inteligencją.
O ile, by stać się kosmetyczką czy masażystą, trzeba skończyć minimum jakieś szkółki niedzielne, o tyle by im doradzać, wystarczy być dekarzem, modelką lub po prostu mówić z akcentem zza oceanu. 

Kapitał budują duże firmy zatrudniające co raz to nowe osoby, nazywając je trenerami i specjalistami. A te pitolą takie bzdury, że aż żal poświęcać temu choćby 1'52''...  Do tego wystarczy zapytać ile czasu spędzili stricte budując sprzedaż i wizerunek obiektów kosmetycznych i SPA w Polsce. I nie biję tu personalnie w ciemnowłosą Panią, która jest aktorką w tym kosmo show, film jest dostępny na YT, więc dzielę się dając Wam do oceny poziom wypowiedzi.



Komercyjne targi w dużych miastach zbierają setki wierzących w to, co tam się mówi. Nadal nakłada się ludziom do głów hurtowe treści, mamiąc ich, że to przełoży się na ich indywidualne potrzeby.
Gdybym miał słuchać takich treści, wolałbym by pies pierdnął mi w twarz! Niejedno przeszedłem i niejedno widziałem. Ale to co się dzisiaj dzieje, jest skrajnie niebezpieczne dla inwestorów.

Wychodzi na salkę pełną ludzi, z przeróżnych stron kraju, miast, przeróżnych środowisk i zupełnie odmiennych rynków dwójka "gwiazd" - i zaczyna opowieść o tym jak budować zyskowną markę. Cóż za indywidualne podejście.
Show budowane w mediach społecznościowych, podgrzewane na stronach organizatorów, finalnie zamiast kończyć się finansowym orgazmem u ludzi słuchających tego gówna, kończy dobrym, pierwszym wrażeniem i selfie z paranienormalnymi trenerami w tle. To za mało, by obronić markę, ale zdecydowanie wystarczy by ją pogrzebać. 

Wasi klienci myślą zupełnie inaczej niż się Wam wydaje (wmawia Wam). Podejmują zupełnie inne decyzje zakupowe niż klienci salonów samochodowych, butików czy mieszkań w centrum Warszawy. A Ci trenerzy właśnie, mówią do wszystkich  branż, tylko każdego tygodnia inaczej. Osobiście zebraliśmy cięgi za to, że wielki Pan trener, nie tylko nie odpowiadał na zapytania naszych klientów w ramach opieki trenerskiej, ale też jak się okazało, mówił za pieniądze to, co inni mogli obejrzeć za free na YT. Bez względu na branżę,

Po publikacji przez Dziennik Gazetę Prawną danych dotyczących rynku beauty zaniepokoiłem się wyraźnie. Bo należało szybko wdrożyć działania by doradczy rynek beauty (jawiący się rynkiem usług ekskluzywnych) przestał grzebać kolejne obiekty, kolejne marzenia i osoby. Wówczas przestaliśmy szkolić grupowo. Nie tylko szkolimy indywidualnie osoby lub dedykowane obiekty, ale przede wszystkim wdrażamy systemy opieki trenerskiej, bo kolejni inwestorzy (ci, którzy realnie czują potrzebę pomocy) mogli oprzeć się na naszym ogromnym doświadczeniu. Tylko takie szkolenia, a nie spędy z gwiazdeczkami w tle mają sens. Niech je organizuje firma jaka tylko chce, ale niech nie robią tego ludzie z łapanki mówiący do dziesiątek innych, z innymi problemami i marzeniami. Bez indywidualizmu.

Piszę ten artykuł, by po raz kolejny jebnąć w stół, by branża jakkolwiek zjednoczyła się dając ludziom możliwość faktycznego zaistnienia na lata, a nie tylko chwilowego istnienia, gdy można pokazać się na targach, na które pieniądze płyną z głębokich rezerw domowych. Wraca słuchacz i co? I nic. Kończy się czas karencji z ZUS i kończy się marzenie o potędze. A przecież Ci, co wówczas gadali do Ciebie, słowo potęga odmieniali przez wszystkie przypadki. Dasz radę! Jesteś wielki! Ten dzień należy do Ciebie! I co, gdzie masz kasę? Finis coronat opus.








2 marca 2016

SZTUKA robienia SPA...

Kiedyś jako pełen werwy fizjoterapeuta trafiłem do, wówczas najlepszej kliniki Medical Spa w kraju. Masowałem, tropiłem nowe trendy w rehabilitacji i... tyle. Znaczy tak wtedy myślałem. Szkoła, jaką tam dostałem przez dwa lata (nie zagłębiając się w szczegóły), pozwoliła mi wierzyć, że można i trzeba chcieć więcej. Bo, (ot odkrycie...) nawet papier toaletowy wie, że by być użytecznym, należy się rozwijać.

Wymyśliłem wspólnie z kompaniją pewną drogę dla mojej ukochanej kliniki. Spotkałem się w sobotnie popołudnie z pracodawcą i... zaczęło się. Dzięki merytorycznemu wsparciu wielu ludzi, w tym m.in. ówczesnego dyrektora hotelu i dyrektora marketingu naszego obiektu, zaczęły kwitnąć nowe procedury, pomysły, wyjazdy.

Opracowałem kilka autorskich rozwiązań, które na zebraniach zostały zatwierdzone i wdrażaliśmy je kolejno, raz na dwa tygodnie "spowiadałem" się z tego co już udało się zrobić. Cały czas równolegle pracowałem jako fizjoterapeuta, dojrzewałem...

Potem ktoś powiedział, że powinienem młodym ludziom opowiedzieć o swojej pasji tworzenia, a skoro ktoś chciał nawet za to jakoś tam zapłacić (niektórzy nawet papierowymi ;) ), to zgodziłem się.

Kraków pierwsze starcie. 

Kraków - dwunastoosobowa grupa ludzi z branży. Żuchwa tak lata, że gdyby nie język to pewnie bym sobie sam zęby powybijał. Stres po jakiś 10 minutach przeradza się w pełne pasji wystąpienie, ludziom długopisy grzeją się w dłoniach. Pamiętajmy, że wtedy spa to był ośrodek z basenem i kilkoma zabiegami na ciało. Znaczy tak było postrzegane. Niewiele wiedziano, ale dużo tworzono. Zatem wiele "spa" musiało umrzeć śmiercią zadłużonego męczennika, bo... nie miało pomysłu na siebie. Ja miałem pomysł. Tak się zaczęło.

Spa w Polsce powoli, powolutku zaczynało stawać się filozofią, kulturą. Na jesieni 2010 roku w poznańskim SPA spotkałem się z jednym z ludzi, którzy wówczas robili w miarę dobrą robotę, bo krzewili ideę spa w ludziach poprzez poczytny magazyn na kredowym papierze. Potem okazało się, że ta idea jest ideologią chorej grupy ludzi, którzy za wszelką cenę chcę zarabiać szkoląc, wdrażając, nie mając najmniejszego pojęcia o tym, jak klient na to odpowie, czyli, czy to kupi. Dalej ludzie nie wiedzieli jak tworzyć, wiedzieli tylko jak i gdzie kupić.

TRUP SPA

Wielokrotnie pisałem już - 80% obiektów powstałych po 2009 roku już nie istnieje. (Dziennik Gazeta Prawna)

Dlaczego tak wielu inwestorów poległo? Bo byli skończonymi kretynami! Budowali, remontowali, wynajmowali, by potem dać w tych nowych wnętrzach klientom to samo co tipserka zza rogu, tylko w innych (dużo wyższych) cenach, bo niby jakość lepsza, bo niby to jest spa... Ja do dziś się pytam kursantów - co to do cholery jest to SPA, skoro chcesz je mieć. Co słyszę? Spa to taki lepszy salon kosmetyczny... Inwestuje się dalej w najlepsze technologie a nie w ludzi. Jakby to enderma czy exilis miały zrobić robotę dobrego managera, recepcjonisty czy terapeuty. Zatrudnia się wyrobników, którzy nie są szczęśliwymi posiadaczami mózgów, zamiast ludzi z pasją, którzy obronią nie tylko jakość zabiegów ale i sprzedaż chociażby detalu.

Czas odrobić lekcje, kochani!

Branża beauty (czyli wszystko to od tipsiarni po wypasiony resort) jest trupem. To jedyny fragment sektora związanego z usługami premium, który notorycznie liczy doły. Dlaczego? O tym za chwilę.

"Laski z branży"

Ktoś wpadł na pomysł by rolę kosmetyczki skomplikować prawnie i dać jej możliwość zrobienia studiów. Od Uniwerków po szkółki niedzielne kształci się kosmetologów, dając im ekstazę bycia kimś "lepszym", niż kosmetyczka od 20 lat pracująca w zawodzie i pokornie mówiąca, że igły i kwasy wysoko procentowe są passe, bo nie ma odpowiedniego przygotowania. Powstały szkółki, które świadomie szkolą "laski z branży" z igieł i kwasów, bo jak mówią tych szkół właściciele - i tak im się to opłaca. Jeśli mieliby zapłacić karę, to luz... płacą, bo prawo nie zakazuje im nawet w tym momencie szkolenia dziewoj z technik, do których nie są one absolutnie przygotowane. To skurwysyństwo. Jak tu zatem lepić coś gdy narybek jest jaki jest?

Trudno dojrzewać, w klimacie, który przesiąknięty jest smrodem myślowej zgnilizny i mózgów, które rozkładają się w głowach sprzedawców wszystkiego, tylko nie kompetentnej wiedzy.

Koncepcja...

Mimo wszystko, ten porypany rynek musi zacząć tworzyć obiekty, które obronią się pomysłem, komunikacją i kontaktami z klientami. Tak trudno?

Koncepcja i specjalność są kluczami, które pozwalają dotrzeć do konkretnych grup klientów. Dalej pozostaje już "tylko" wsłuchanie się w ich potrzeby i... dobudowanie nowych potrzeb, by spokojnie zwiększać sprzedaż. Tak schematycznie...

Projektant budując dom rodzinny musi odpowiadać za bezpieczeństwo, funkcjonalność i jakość wykonania. Dlaczego zatem doradcy spa, nie odpowiadają za swoje projekty? Otwierają dziesiątki obiektów funkcjonujących na tych samych zasadach i ze zdziwieniem przyglądają się ich powolnemu upadkowi!

W minionych tygodniach miałem znów przyjemność tworzenia nowych projektów. Świętokrzyskie cztery gwiazdki kazały mocno wynieść... siarkę do poziomu premium. Mazowiecki projekt w fazie tworzenia powinien pokazać ludziom, że można inaczej podejść do kwestii dziennego spa, oraz wieku klientów. Bo...

... robienie SPA jest sztuką.

Musisz mieć pomysł na absolutnie każdą część menu zabiegowego. Dlaczego? Bo, jeśli nie znasz konkretnego odbiorcy tych usług, to znaczy, że tworzysz ofertę dla wszystkich, czyli pakuj manatki.

Paradoksem tej branży jest to, że jej klienci dojrzeli do momentu, do którego inwestorzy dopiero dojrzewają. Dziś ludzie szukają czegoś absolutnie, tylko i wyłącznie, dla siebie. Bywają od Kołobrzegu po Zakopane w mniej lub bardziej przemyślanych obiektach i dlatego zaczynają wymagać także na swoim terenie. I bardzo mocno to artykułują.

Spa jako całokształt musi ewoluować, by faktycznie najpierw dogonić trendy a potem je kreować. I właśnie na tym kreowaniu pozostać, bo tylko wtedy konkurencja będzie drżeć.

Ostatnio okazało się, że SPA można świetnie połączyć z serem i winem. Ktoś tam z komentujących rzucił się na zapach sera... Taka branża.

Tworząc kolejne obiekty, musimy (-cie) bardzo poważnie przemyśleć czym jest sztuka robienia SPA, bynajmniej nie chodzi mi o wszechobecne art Spa. Sztuka jest dla ludzi, zatem SPA jako wariant premium świata wellness musi stać się dla klientów tym, czym dla koneserów kultury są impresje De Gas'a czy Moneta. Niszowym butikiem dla wybranych.

Inni, niech wracają do tipsiarni. Spadną, ale z niższego szczebla drabiny. I tej finansowej i tej myślowej.




8 grudnia 2015

Jak zarządzać salonem i spa by realnie zwiększać zyski i budować silną markę?

Manager salonu kosmetycznego i spa - certyfikacja zdobyta nad samym morzem! 

TYLKO INDYWIDUALNE SZKOLENIA MANAGER SALONU KOSMETYCZNEGO/ SPA

Zima - wiosna 2016 w nowej cenie! 

Bukując termin szkolenia do 29.02.1016 na rok 2016, w cenie 1000 złotych otrzymasz:
- dwudniowe szkolenie z opieką trenera na 6 miesięcy,
- NOWOCZESNY apartament 4 - pokojowy zlokalizowany na samym Bulwarze Portowym (zdjęcie obok) na czas szkolenia gratis (przyjazd dzień przed szkoleniem, wyjazd nawet dzień po w cenie!),
- całodzienny katering z bogatym obiadem (kuchnia bogata w świeże ryby),
- materiały szkoleniowe
- designerska certyfikacja potwierdzająca ukończenie szkolenia

Cena obejmuje uczestnictwo w szkoleniu jednej osoby. Uczestnik może przyjechać z osobą towarzyszącą, nie uczestniczącą w samym szkoleniu. Cena nie zmieni się wówczas a Uczestnik będzie mógł spędzić miłe chwile nad morzem w czasie po szkoleniowym. 
Program szkolenia do pobrania tutaj
Wszelkie pytania: adam.puda@gmail.com 


25 października 2015

Ciężarna w Spa? Voila!

Spa dla kobiet w ciąży to dziś codzienność, jednak codzienność skrzywiona i trącająca badziewiem od wejścia po finisz. 


Będąc osobą odpowiadającą w Spa czy salonie za promocje i sprzedaż trudno przejść obojętnie obok tematu kobiet w ciąży. Cały czas trwa baby boom a to m.in. oznacza, że wciąż przybywa też potencjalnych odbiorczyń ofert baby spa. Dlaczego zatem obiekty albo takiej oferty nie mają, albo to co w jej obszarze znajdziemy daleko odbiega od tego, czego taka klientka faktycznie w tym czasie szuka.

Primum non nocere!

Lepiej faktycznie nie mieć w ofercie zabiegów dedykowanych dla ciężarnych aniżeli wykonywać te zabiegi bez uprawnień oraz dbałości o dobro i mamy i malucha. Kluczem tu jest by pamiętać, że pracujemy nie tylko z matką.  Niby oczywiste a jednak…

Oferta skrojona zbyt skąpo

Przejrzałem dziesiątki witryn internetowych w poszukiwaniu ciekawych rozwiązań zabiegowych skierowanych dla kobiet w ciąży. I podobnie jak w innych obszarach tematycznych tak i tu się nie zawiodłem. Wszędzie wieje nudą i nadal działa zasada kopiuj – wklej, czyli po co się silić na coś autorskiego jak można zerżnąć ze strony konkurencji kilka pomysłów, czasem, daj Boże zmieniając marki.
Zazwyczaj w menu dla ciężarnych widzimy – manicure, pedicure, zabieg na buzię bez przeróżnych chemikaliów. Bida Panie, bida... Zastanówmy się czego tak naprawdę taka kobieta poszukuje. To da odpowiedź jak tworzyć ofertę, a przede wszystkim jak ją komunikować. Bez odpowiedniej komunikacji nawet najlepsza oferta przepadnie bez echa.

Co zatem?

Z mojego kilkuletniego doświadczenia oraz badań rynku wynika, że najlepiej sprzedają się te pakiety, które poza zabiegami urodowymi zawierają zabiegi przynoszące po prostu ulgę. Masaż pleców w pozycjach ułożeniowych na boku, drenaże opuchniętych nóg, czy (jeśli posiada się oczywiście uprawnienia poparte doświadczeniem) masaż brzucha – najwspanialszą formę pracy z ciałem kobiety ciężarnej. Często polecam prowadzenie zajęć edukacyjnych dla rodziców i np. uczenie ojca masażu brzucha (oczywiście bez zaawansowanych technik). To tworzy niesamowitą więź między rodzicami a dzieckiem już w okresie prenatalnym. A jak to się ma do marketingu? No, zastanów się gdzie te więzi się tworzą i kto uczy tych zachowań rodziców? No właśnie… Zyskujesz wiernych klientów na lata. Byłaś z nimi w najwspanialszym okresie ich życia, to skraca dystans i tworzy w sprzedaży klienta nazywanego bywalcem – koneserem. A to najlepszy typ klienta.

Kiedy i dla kogo?


Generalnie, jeśli kobieta w ciąży nie ma żadnych zdrowotnych  przeciwskazań, może być twoim klientem od początku trzeciego do końca ósmego miesiąca ciąży włącznie. Jeśli masz na pokładzie salonu fizjoterapeutów czy kosmetyczki po dedykowanych kursach, śmiało możesz pracować z ciężarną niemal do samego rozwiązania. Zatem tylko tworzyć i… sprzedawać!