12 maja 2011

Jak (nie) robić interesów w branży Spa i wellness.

Błędów jest kilka. Miałem przyjemność bądź wątpliwą przyjemność współpracy z różnymi osobami, firmami, korporacjami. Najlepiej wspominam kilka i tam do dziś wracam. Razem realizujemy konkretne plany. Ale niestety gro z nich to, przepraszam patałachy, nie znające się na branży w ogóle. Szukają podwykonawców (kosmetologów, managerów Spa) by móc wyszarpnąć jakieś kwoty w imię rzekomo przemyślanego szkolenia dla sektora Spa.
Kochani niestety tak to się dzieje, bo praktyków stricte jest niewielu. Najwięcej jest sprzedawców byle czego - usług, kosmetyków, sprzętu którzy podpinają się pod jakieś obce wartości merytoryczne i na tym stawiają budowle zwaną własnym PR-em.
Smutny już nie tylko jest brak standaryzacji w obiektach, ale przede wszystkim brak ram działań firm doradczych Spa. Kopiowane dokumenty operacyjne, odwzorowywania z zachodu już na szczęście dziś nie przechodzą. Kupują to tylko laicy chcący w myśl obiecanek - cacanek doradców zarobić krocie w pierwszych trzech miesiącach.
Inwestorze - po pierwsze - cudów nie ma, w tej branży można zarobić, ale trzeba czasu i konkretnej strategii, by to wykonać. Podam przykład Warszawy, gdzie ze spokojem na obiekcie day Spa można "wyciągnąć" 15-30 tys miesięcznie na czysto. Zły biznes na rozruch? Nie, a wystarczy słuchać.
Wracając do kwestii współpracy z innymi firmami, podmiotami, osobami fizycznymi. Można je z doświadczenia podzielić na dwa rodzaje, niestety. Pierwszy opisuje schemat pt "Włóż ile się da od siebie a następnie i tak ja na tym zarobię najwięcej". Na szczęście jest schemat kolejny, a raczej schematy - mój niegdyś kolega mawiał (pewnie podsłyszał) - można z kimś zrobić dwa biznesy na raz - pierwszy i ostatni. Dobre, podoba mi się. Ale również do niego tyczą się inne słowa - "Robienie interesu z co niektórymi jest jak zsikanie się w spodnie na mrozie... Tylko na początku jest ciepło..."
Uwierzcie mi te doświadczenia mimo wszystko pomogły mi, bo teraz wiem jak i z kim działać. Nie ważne czy masz portfel byka czy kieszeń kolibra, ważny jest człowiek i z nim się robi interes. Dziś człowiek - koliber jutro może być bykiem i co wtedy?
Wybrałem dla swoich działań odpowiednią drogę, naznaczona była wieloma zakrętami ale dziś jasno określiłem działania. Jestem ja, team jaki udało mi się zebrać niczym najdorodniejsze kiście winogron do najlepszego wina i... długo, długo nic. Mój przyjaciel kucharz mawia, że życie ma sens jeśli ma smak, inny dobry kolega kibic piłkarski, mówi - życie tyle jest warte ile wykrzyczysz głośniej niż konkurencja. Szanuję ich obu. Bo tak jak oni do mojego, tak ja do ich życia wniosłem inność. Tą cenioną.
Kilku znajomych, kilku przyjaciół, pewnie kilku wrogów. Wszystko to by wspólnie zaoferować Klientowi coś innego, czego konkurencja nauczy się za kilka lat. Czytałem ostatnio opinie na mój temat na portalu który jest medialnym partnerem szkoleń Manager Centrum Kosmetycznego, Spa. Radość się ciśnie na usta. Właśnie na tego typu spotkaniach z Klientami człowiek uczy się i paradoksalnie jako terner też słucha. Słuchasz, nie znaczy słyszysz. Ja słyszałem. A niespodzianka branżowa dla wszystkich już od 1 lipca.
Pozdrawiam Adam.