28 stycznia 2015

Uprawnienia kosmetyczki i kosmetologa na polskim rynku.

Kosmetyczka dziś robi zastrzyki, wypałniacze, kwasy. Jutro stanie przy stole operacyjnym? A wszystko po to, by pomysłodawca mógł te panny szkolić wbrew prawu i kosić tantiemy? Ale skoro dekarz sprzedajacy sprzęt i kosmetyki może wykonywać zabiegi kosmetyczne na szkoleniach, to czy kogoś tu coś jeszcze zdziwi? Spróbujemy znaleźć odpowiedź.

Uprawnienia kosmetyczki i kosmetologa 

czyli jak wzniecić społeczne ruszenie, by zarobić na szkoleniach kosmetyczek. 


Otrzymałem od przyjaciela jako "przekaż dalej" wiadomość od forum kosmetologicznego. Przechodzili wiele "ekspresyjnych zmian" dla "poprawienia jakości rynku" ale teraz przeszli ... samych siebie.

Doskonale wiemy już dziś że są firmy (choćby w Warszawie), które szkolą kosmetyczki z igłówek i szeroko rozumianego przerywania ciągłości tkanek. Uczą też te adeptki stosowania kwasów, których im stosować bez lekarza nie wolno! A właściciel jednej z firm szkoleniowych na pytanie dlaczego to robią, odpowiada prosto z mostu - wykorzystujemy lukę w prawie! 

Gdy kilka dni temu, rozmawiałem z lekarzem specjalizującym się w estetyce, wyjaśnił mi, że te "wykształcone" kosmetyczki to horror. Ale i tak opłaca im się popełniać błędy po tych kilkudniowych szkoleniach, bo finalnie zysk po zapłaceniu roszczeń i odszkodowań i tak jest imponujący. 

Postulaty Ogólnopolskiego Forum Branży Kosmetycznej są nie tyle śmieszne co niebezpieczne. Oczywiście już widzę rzesze wniebowziętych kosmetyczek, które uznane by zostały za pracowników medycznych. Plus 100 do lansu na dzielni i... tyle.


A wracając do postulatów: 

1. Wpisanie zawodu Technika usług kosmetycznych i kosmetologa na listę zawodów medycznych (!)
2. Rozszerzenia ram programowych kierunku kosmetologia o zajęcia z technik iniekcji (!)

Czy ktoś normalny byłby w stanie coś takiego wymyślić?

Gdzie jest granica populizmu w świecie kosmo? Gdzie pytam?!

Dla jasności - nie mam najmniejszego zamiaru ograniczać możliwości dostępu do wiedzy kosmetyczkom! NIE! Ale może pomysłodawca zacząłby od pracy u podstaw, taki kosmetyczny pozytywizm.
Skoro postulaty mają być niesione do ministra zdrowia, to niech te kosmetyczki zdają też centralny egzamin państwowy. Osoby, które już uzyskały uprawnienia kosmetyczki/ kosmetologa powinny w moim odczuciu najpierw uzupełnić wiedzę na uzupełniających studiach podyplomowych, lub państwowych kursach. Bo póki co te postulaty brzmią jak nieudolny sposób podbicia publiki dla projektu, który przeczy założeniu prawa obowiązującego na terenie RP.

Osoby które miałyby zyskać nowe uprawnienia powinny np. zostać poddane państwowemu egzaminowi weryfikującemu.. Tylko i wyłącznie na państwowych uczelniach, nie na szkołach uczenia o niczym.
Skala, która dziś pokazuje jak wielki odsetek kosmetyczek wykonuje nieudolnie zabiegi medyczne jest zbyt duża, by tak po prostu otworzyć im drzwi do ich wykonywania zgodnie z nową (nie daj Bóg) ustawą.

Wiem, że każdy z nas chce żyć, dać rodzinie chleb i wykształcenie. To jasne. Ale tworzenie wielkich - jeszcze raz podkreślę - populistycznych postulatów, to wg mnie droga donikąd.

Dziwi mnie tym bardziej to, że pomysłodawcą całego zamieszania jest człowiek, który kilka lat temu szkolił "Managerów centrów kosmetycznych i Spa", gdzie był tylko jeden prelegent z branży. O marketingu mówiła (z całym szacunkiem dla niej) pani z branży samochodowej a kolejny prelegent od dotacji UE nie potrafił ludziom np. z Poznania odpowiedzieć na pytanie jak ściągnąć dotacje na Wielkopolskę, bo był ze Śląska. Teraz jak widać właściciel marki wchodzi na nowy level, chce uczyć innych tego, do czego nie mają uprawnień.

Pozdrawiam, Adam.