9 stycznia 2015

Amazonka w Spa - dzieło stworzone dwa razy...

2014 rok przyniósł kilka ciekawych rozwiązań, które jak sądzę w roku bieżącym przyniosą nam... uśmiech, bo to głównie projekty prawdziwego, branżowego CSR (corporate social responsibility). Cóż to takiego ten CSR? Najogólniej rzecz ujmując to te działania, które pokazują tzw. ludzką twarz każdego biznesu. To płaszczyzna, która pozwala podzielić się zyskiem firmy z tymi, którzy tego potrzebują To także działania dla otoczenia i środowiska. My głównie skupialiśmy się na tych pierwszych.


Plany i strategie marketingowe, które absolutnie wyróżniają obiekty spa i salony kosmetyczne tworzę osobiście od kilku lat. Zazwyczaj oddaję zdawkowe dokumenty fizycznie, by potem rozwijać wszystko pod moim okiem i rozjaśniać to, co wydaje się być teoretyczną paplaniną autora. Na szczęście jestem praktykiem z krwi i kości. Zatem papiery służą mi tylko do przekazania rysu działań, same działania wdrażane są pod moim okiem. Bo po co komu papier? Moi klienci chcą efektów i nowatorskich rozwiązań. I dostają je.

Nie ukrywam, że w 2014 roku jednym z dni, które branżowo znaczyły dla mnie wiele, był moment spotkania po latach z niegdyś moją kursantką, dziś absolutnie samowystarczalną bizneswoman, twórczynią warszawskiej marki Day Spa She. Indywidualne szkolenie managerskie, potem przygotowanie na jej zlecenie planu marketingowego. W ten właśnie sposób powołaliśmy do życia program nietuzinkowy, pierwsze w Polsce metamorfozy z nowotworem w tle. Wielu to zaskoczyło, bo zazwyczaj salony i Spa omijają, ze względów medycznych, klientów onkologicznych. Z jednej strony to dziwne (sam kiedyś pracując w medi Spa wykonywałem chociażby, jako terapeuta, drenaże po mastektomii połączonej z odjęciem węzłów chłonnych - efekty nie do przecenienia), z drugiej - lepiej by osoby niedoświadczone działały w myśl zasady Primum Non Nocere.


Stworzyliśmy pierwszy w Polsce, innowacyjny i w pełni autorski program By Amazonka Była Amazing (w skrócie BABA). To pierwsze tak kompleksowe i odważne wyjście naprzeciw kobietom, które znalazły się w szczególnym momencie życia.

Nie pisze tego postu, by pochwalić się co wymyśliłem, czy zrobiłem, piszę go ponieważ jestem... zły, zniesmaczony i czuję się jakby ktoś po raz kolejny chciał okraść mnie, moją firmę i przede wszystkim mojego klienta. Nie pozwolę na to.

W 2010 roku wspólnie z przyjacielem poprowadziliśmy dwa szkolenia dla gościa z Wrocławia (zwanego dalej Beduinem). Nazwiska nie podam z wiadomych przyczyn. To sprzedawca chińszczyzny z marżą z NASA. To wyraźna rysa na naszym (moim i przyjaciela) życiorysie branżowym. Taka wracającą czkawka. Współpracę z tym, jak się szybko okazało, uzurpatorem, udającym szkoleniowca i managera (!), zakończyliśmy, gdy przygotowując zlecenie dla wspólnej klientki ze stolicy, kazał nam poprawiać cyferki w biznes planie, byle klientka ten plan pod inwestycję kupiła. Na moją reakcję długo czekać nie musiał. Beduin chwilowo został sam. Chwilowo.

Gdy Beduin zobaczył, że coraz głośniej robi się o akcji BABA, to jak przystało na branżową hubę, chciał się pod akcję podpiąć i to bynajmniej nie jako sponsor, czy gość wspierający akcję, tylko jako... sprzedawca, chciał promować swą chińszczyznę wykonując na niej zabiegi osobie poddawanej metamorfozie BABA. Liczył też na wsparcie mediów ze strony naszego Spa... Dużo wcześniej złapałbym w co się tu gra, gdyby nie fakt, że Beduin nie kontaktował się z inwestorką Day Spa She, która też parę razy nacięła się na jego gierki, tylko z nowo zatrudnioną managerką i koordynatorem projektu BABA. Ona po prostu go nie znała.

Dokładnie 3.11.2014 roku Beduin zadzwonił do managerki z chęcią podpięcia się pod nasz projekt. Na pytanie co wnosi, odpowiedź była że daje sprzęt licząc na promocje i medialny rozgłos. Odpadł na starcie, bo managerka gapami karmiona nie jest.

Co jest w tym wszystkim najbardziej karygodne i powoduje, że po prostu chce się rzygać? To, że Beduin pod szyldem swej znajomej, kuszony chęcią zwyżki sprzedaży sprzętu made in china, chodzi po Warszawie i promuje "autorski" pomysł, rzekomo jako pierwszy w branży dając coś amazonkom. Opowiada, że She to chłam, że ludzie nie są przygotowani do pracy z amazonkami merytorycznie i że kopiują jego pomysł!!! Krótko i na temat - po raz kolejny robi wszystko by zarobić na cudzej krzywdzie. Jest przecież różnica między ideowym projektem, który na każdej płaszczyźnie wspiera amazonki, absolutnie za darmo dając im szansę na inne, nowe życie, nowy wygląd i wiarę. a bezczelną chęcią nieudolnej kopii mającej na celu tylko i wyłącznie sprzedaż pseudo kosmetycznego gówna.



Praca specjalistów She, ludzi o potwierdzonych kwalifikacjach (kosmetologów, terapeutów), wspaniała i owocna współpraca z partnerami jak chociażby Stowarzyszenie Amazonki Warszawa Centrum, cała masa ludzi (nie wymieniam, bo nie chciałbym nikogo pominąć, a serdecznie dziękuję wszystkim za wsparcie), która powiedziała - nie biorę złotówki, pomogę w realizacji waszej koncepcji, to hybryda. Hybryda powołana do życia by dać coś innym. Nie dla zarobku!

Beduin beduinem pozostanie. To dekarz, który znalazł niszę w kosmetyce. Od lat kopiuje, podpatruje pomysły innych, nawet treści na swoją stronę nie pisał sam. Teraz jednak, mimo, że działa tu niby incognito, nadal próbuje nie tylko zarobić, ale też podważa kompetencje ludzi, podczas gdy sam nie ma absolutnie żadnego przygotowania do wykonywania zabiegów, które sam sprzedaje i wykonuje.

Chciałbym być pokornym katolikiem i napisać, że tego człowieka rozliczy Bóg. Chciałbym tak... Póki co, zanim sam zje koniec swojego marnego ogonka, zajmą się nim ludzie do tych celów powołani ze względu na swe wykształcenie i doświadczenie. To dwa słowa, o których Beduin być może słyszał, bo na pewno ich nie doświadczył.