Masaż - niezapomniana rzecz, według mnie najważniejszy zabieg w Spa. A wszystko przez fakt najbardziej intymnego kontaktu z klientem - kontaktu przez dotyk. Jak wiadomo ilu masażystów, tyle rodzajów masażu, choćby dlatego, że nawet masaż klasyczny każdy wykonuje inaczej. I tak naprawdę o to to właśnie chodzi.
Jest tak naprawdę zabiegiem w którym nie ma miejsca na "ściemnianie". Klient dotyk czuje i ocenia. Na szczęście jest coraz więcej takich osób, które dokładnie wiedzą po jaki masaż przychodzą do Spa. I one właśnie zweryfikują w mig profesjonalistę i partacza. I tu zaczyna się problem...
Kilka miesięcy temu poznałem masażystę. Pana, który pomimo zgoła innego wykształcenia zaraził się masażem, najpierw w formie klasycznej, potem zgłębiał te bardziej wyszukane formy jak choćby masaż hawajski Lomi Lomi. Perfekcjonista. Potrafi zaaranżować wybitnie wyszukaną atmosferę Spa.
I na drugi biegun ja - terapeuta, znający wiele technik masażu, ale jednak fizjoterapeuta. Kilkaset jeśli nie kilka tysięcy razy w życiu wykonywałem masaż relaksacyjny. Efekt w 99 % był rewelacyjny - rozluźnienie, uspokojenie, często sen. Klient wychodził z masażu i często słyszałem - rewelacja Panie Adamie, najlepszy masaż. Mam nadzieję, że to było szczere, bo w każdym masażu zostawiam kawałek własnego serca.
Aż nagle przyszedł dzień w którym dane mi było zrobić masaż "Dla dwojga" w jednym pomieszczeniu z owym masażystą.
Dwa stoły, dwóch klientów, dwóch masażystów. I jedna spójna - pomieszczenie, przepięknie przygotowane, klimatyczne z charakterem.
Masaż całego ciała u klientów, którzy właśnie wrócili z przepięknych wakacji i pragnęli jeszcze przez te parę chwil czuć ich atmosferę.
Zaczęliśmy masaże. Naturalnie każdy z nas w swoim stylu (oprócz kilku procedur jakie obligatoryjnie należy wykonać, takich autorskich technik naszego Spa). Od razu dodam - każdy z nas masujących osiągnął cel - zbudowanie klimatu, wykonanie wspaniałego masażu na wymagającym kliencie. Tylko droga do tej błogości klienta była bardzo różna. Ja, od lat praktykujący fizjoterapeuta patrzyłem z podziwem na ruchy ciała masażysty przy stole obok. Po prostu finezja sama w sobie. Praca nie tylko dłońmi czy przedramionami, ale także niemal taneczne ruchy ciała. Po prostu rytuał. Ja natomiast dotarłem do świadomości klienta zupełnie innymi drogami, niejako bardziej medycznymi.
Jak wspomniałem - efekt w obydwu przypadkach jednakowy, ale droga do niego bardzo różna. Jedna naznaczona kierunkami stricte "klimatu" i umiejętności, druga bardzo terapeutyczna także poparta doświadczeniem w tworzeniu atmosfery.
Właśnie tego dnia dotarło do mnie coś więcej niż tylko rozumienie, że każdy masujący robi to inaczej.
Zrozumiałem, że nigdy nie będę w stanie zrobić masażu jak kolega przy stole obok. Tak stricte holistycznego. Załamałem się... I oto nadszedł koniec zabiegu. Klientów zostawiliśmy samych, by jak to się mawia w żargonie masażystów sami w swoich ciałach doznali "końca masażu" i opuścili gabinet, gdy uznają rytuał masażu za zakończony.Wtedy właśnie usłyszałem słowa, może nie podziwu, ale zdziwienia, że ja pracując w inny sposób, bardzo inny (terapeutyczny) osiągnąłem to samo. Wtedy też zrozumiałem - masażysta do tego zabiegu kształcony nigdy nie będzie potrafił dokonać terapeutycznych "haczyków", a terapeuta medyczny raczej nie zbuduje takiej atmosfery holizmu. Ważne, by efekt był ten sam - uśmiechnięty, pół śpiący klient, jaki wraca. Bez względu czy masował go stricte masażysta, czy fizjoterapeuta z duszą rehabilitanta medycznego.
Serdeczne pozdrowienia dla masującego JW, wielki szacunek za oddanie klientom.