6 kwietnia 2015

Obsrała mnie już ta branża

Kilka miesięcy temu napisałem dość poczytny artykuł. Z resztą jeden z wielu. Zastanawiałem się w nim jak to się dzieje, że polska branża spa mimo, że teoretycznie zaliczana jest do segmentu rynków ekskluzywnych, jest najniżej opłacalną i cierpiącą wieczne kryzysy. Tylko tu poziom obsługi w wielu obiektach urąga nawet barom mlecznym. Przyczyn tego jest wiele, od poziomu samych wykonawców usług, przez brak pomysłu na kreatywne budowanie marek miejsca po... brak pokory.

Szkolenia, akademie, instytuty, targi, prelekcje.

Sam kilka lat temu absolutnie zaprzestałem uczestniczenia w branżowych spędach typu targi krakowskie, warszawskie, prelekcje niby branżowe, w których wykładowcy to w większości bezduszni sprzedawcy - naciągacze, którzy twierdzą, że kupując od nich sprzęt/ mazidełka rozwalisz konkurencję. Także trenerzy, którzy opowiadają jak prowadzić biznes beauty a sami nie mają o nim zielonego pojęcia, bo do branży spa przykleili się tylko po to by wciskać ludziom ciemnotę, byle zarobić.
To obrzydliwe i szczególnie właściciele rzekomo ceniących się firm powinni się wstydzić, zatrudniając do tych imprez takich uzurpatorów. Już kilka lat temu niejaki instytut pokazał, że z byle jakiego trenera biznesu można szybko zrobić speca w branży beauty! Jak? napisać o nim trener biznesu beauty. Proste? Jak widać skuteczne, bo bieda (ta myślowa) szybko to kupi, a przecież o cóż innego chodzi? O biedzie myślowej za chwilę.

Bez zbędnych uszczypliwości, ale wystarczy zobaczyć zajawkę do szeroko promowanej w necie konferencji. Nazwy nie podaję by nie promować tego gniota. Organizator - właściciel bez cienia doświadczenia na stanowiskach decyzyjnych w sektorze beauty, bez minuty na bazie zabiegowej, wynik tworzenia marek jawnie zarabiających równy zeru. Tylko słuchać, na szczęście tylko 10 minut. Potem jest już tylko gorzej. Trenerka biznesu bez doświadczenia w branży, potem miss wellness - wypadkowa umiejętności chirurga plastyka i własnego wewnętrznego nadęcia. Także poznaliśmy się. To kobieta, więc z szacunku nie napiszę jak spotkanie wyglądało i za co ta Pani musiała przepraszać.  Dla biedy to wystarczy.

Myślowa bieda. 

Nagonka kosmetyczek jest spora. Obraził bym wiele inteligentnych przedstawicielek tej nacji, twierdząc, że najłatwiej wcisnąć im ciemnotę. Niestety obserwacje z ponad ośmiu lat każą się wyraźnie zastanowić nad kilkoma wypadkowymi. (Osobiście nie podpisuję się pod nimi) M.in.:
- która inna grupa zawodowa tak szeroko podkreśla, że zdobyła tytuł magistra? "Ja nie jestem kosmetyczką, jestem magistrem!"
- która grupa zawodowa inwestując w swoje biznesy częściej kalkuluje jakie sprzęty zakupić, niż to, kto potem kupi od nich zabiegi na tych ustrojstwach wykonywane?
- który segment może poszczycić się większym odsetkiem obiektów zamykanych niż tych, które chociażby na granicy zyskowności jakkolwiek bytują?
- w której branży więcej jest dziewczyn, które nie potrafiły zdać matury, ale wystarczyło dwu letnie byle co, by wyrosnąć na boginię lepienia paznokci i na tej podstawie marzyć o wielkim obiekcie bez pomysłu na 5 z 6 gabinetów...?
- w jakiej innej branży kobiety słuchają z wypiekami na twarzy palanta z przemianowanym nazwiskiem, byle lepiej brzmiało, kupują od niego sprzęty i kosmetyki, potem ulegają wątpliwym jego urokom, utrzymują i jeszcze są szantażowane? W żadnej.

Moi drodzy. Jak może być lepiej, jak budować faktyczne wyniki ekonomiczne salonów gdy większość doradców, prelegentów itp. to przypadkowi ludzie, którzy zacumowali do tej branży nie po to byś ty lepiej zarabiała, tylko by oni mieli publikę. A skoro odbiorca marny, to i dużo nie oczekuje od wykładowcy, bo nie ma świadomości, że jest po prostu naciągany i mamiony wielkimi hasłami na wielkich bannerach.

Standaryzacja - brak standardów.

Nie ma ram, zatem nie ma granicy błędów i ciężkiego obciachu. Żadnych. Niewiele jest uprawomocnione, do tego stopnia, że jeden z właścicieli firmy szkoleniowej, promujących szkolenia igłowe dla kosmetyczek, śmieje się w w głos, gdy zarzuca mu się niekompetencję i straszy go sądem. On wówczas odpowiada - sądy są dla królów, musi być delikwenta na to stać...! Czaicie?

Zabiegi medyczne wykonują kosmetyczki - igły, kwasy - komu, komu, bo idę do domu! Hulaj dusza! Ten kto Cię przeszkolił, zarobił a teraz Ty martw się, czy ktoś sprawy w sądzie Ci nie założy droga kosmetyczko, gdy popłyniesz z igiełką zbyt głęboko.

Pewnie, że fajnie wygląda panna w białym kitlu i do tego ze strzykawką w ręku. Robi wrażenie... Chwilowe, ale lans sieje się po fejsbuniu, co nie?
Skoro sprzedawca okien może bezprawnie zakładać fiołkowe rękawiczki i wykonywać zabiegi próbując cokolwiek sprzedać kosmetyczkom, to cóż...

Na drugi biegun mamy kilku, dosłownie kilku doradców z pasją Spa, jak mawiał znajomy Jacek ze Śląska, spasjonatów. Ludzi, którym zależy by podnieść poziom a nie robić show w imię paru euro i sprzedaży własnego nazwiska za kilka tysięcy płynących z wciśnięcia sprzętu czy startera.  Tyle, że żaden z nich (daj Boże nas), nie wystąpi na prelekcji z pajacami sprzedażowymi, nie będzie się lansował w imię sprzedaży kilku kremików, bo mają (mamy) pasję pracy z ludźmi. Odbiorcami, którzy faktycznie chcą coś zmieniać, zamiast przyjść po kolejny nic nie warty papier.

Jestem w takim momencie, że szczęśliwie mam cudowną żonę, dzieci a zarabianie na doradztwie traktuję jako pasję. Uwielbiam mówić na szkoleniach, podpowiadać, zmieniać, ale nigdy za wszelką cenę. Już nie.

Branża spa/ beauty jest tak dalece popsuta zarówno przez słuchających jak i tych do nich mówiących, że nie ma co spodziewać się szybko zmian na lepsze. Kilku znów pojedzie na wielkie targi do Azji czy zachodniej Europy i powie, że wie jaki jest przepis na sukces dla wielu salonowców na najbliższe lata. Ci posłuchają i potem znów koło się zamknie, bo okaże się, że ich recepta miała tyle wspólnego z lokalnym rynkiem słuchaczy, co prąd z wodą. Choć jak mniemam i tu wielu nie wyciągnęłoby wniosków, tylko dalej sprzedawało... światłowody.