22 czerwca 2010

Szkolenia "branżowe"

Wielokrotnie pisałem o nijakości i myślowym rynsztoku polskich włodarzy rynku SPA. Odzewy były różne. Prawda natomiast jest jedna - szkolenia w większości przypadków to totalna ściema a organizujący je ludzie ze Spa mają tyle wspólnego co Brytyjczyk z zielem angielskim. Nazwa podobna i starczy! To zwykłe złodziejstwo i oszustwo klienta, który z braku innych możliwości, bierze co jest...

Zazwyczaj odbywa się to tak. Firma kosmetyczna otwiera gałąź szkoleniową. Zbiera "speców" i pcha szkolenia gdzie się da. Brak zdecydowanie jakości a widać mnóstwo niedociągnięć na siłę próbuje się nadrobić głupawymi uśmieszkami nic nie mających z branżą wspólnego prowadzących. Mam wrażenie że jedna z takich firm niedługo wszystko podciągać będzie pod SPA. Zatrudnią strażaka i zorganizują szkolenie BHP i PPoż w Spa. Kto jest w temacie, wie co mam na myśli.
Opowiada się ludziom takie głupoty, że w głowie się nie mieści. Kilku niestety miałem przyjemność posłuchać.
Abstrahuję zupełnie od kwestii, że sam szkolę i nie piszę by wyrosnąć na skrzywionych barkach partaczy branżowych. Nie o to chodzi. Od wielu miesięcy w prasie i internecie zwracam uwagę na jakość obsługi klienta, szkoleń, audytów. Cieszy mnie, gdy mam do czynienia z inwestorem świadomym. Tym "zielonym" można by opowiadać co ślina na język przyniesie, ale nie o to chodzi! chcemy (ja osobiście) doprowadzić do pewnej standaryzacji usług. Zatem praca u podstaw to podstawa!
Cała ta sytuacja przypomina mi polską piłkę nożną. Młodych adeptów cały czas uczą fachu zakorzenieni lub przesiąknięci badziewiem "trenerzy", jacy wierzą, że czasy Lubańskiego, Laty czy Dejny da się przenieść na realia 2010 roku. Guzik prawda! Czas inny, ludzie także. A i sama piłka nieco zmieniona. W Spa podobnie.
Marketingu uczą marketingowcy do tej pory praktykujący w branżach od Spa tak dalekich, jak tylko to możliwe. Zero praktyki stricte na rynku tych usług!
Czy na prawdę trzeba tłumaczyć organizatorom, że sprzedaż usług Spa nijak ma się do sprzedaży placków, aut czy mebli? Znam takich przykładów mnogo. I boli mnie osobiście, że potencjalny klient jest po prostu perfidnie naciągany w imię S P A. Bo niby bieda to kupi. Kupi nie kupi, to beznadziejna droga. A przekonają się o tym Ci, którzy spróbują np. ten szkoleniowy marketing przenieść na grunt Spa. Szybko zrozumieją, jak daleka jest droga od salonu samochodowego do Spa, oraz od marketingowca Spa do dealera rodem z innych rynkowych półek.
Marketing, to oczywiście tylko jeden z niezliczonych przykładów. Sztandar jak dla mnie, ponieważ dobre wyszkolenie managera w tej kwestii to podstawa budowania portfolio. Portfolio tworzonego na uczciwości, jakości a nie usilnym wciskaniu managerowi "jakości" szkolenia, rodem ze ściekowych kanałów myślowych bezmózgich organizatorów tych pseudo branżowych szkoleń.