30 sierpnia 2013

Ależ Pan ma w sobie jadu...

Otrzymuję raz na jakiś czas maile, czasem komentarze gdzieś w sieci, czy opinie w rozmowach prywatnych w których czytam, słyszę, żem cham i prostak. Że nie godzi się doradzać innym, gdy takim językiem się człowiek na blogu (co podkreślam) posługuje. Że brak mi szacunku, ogłady i co gorsza wiedzy.

Sam zacząłem się zastanawiać ile we mnie prawdziwości, ile wiedzy, ile naturalnego szkoleniowego luzu a ile pozerstwa, gęby czy buractwa. Przeprowadziłem "audyt wewnętrzny" samego siebie. Kilka refleksji nad własnym ciałem, duchem, po czym... poprawiłem nad głową aureolę i dalej w świat ruszam siać coś co wielu nazywa ostatnia szansą dla ich obiektu. Dziękuję im.

Ile w Pudzie z Putina?

Branżowy despota, nieprzychylnie podchodzący do określonych także branżowych środowisk nastawionych na wciskanie ludziom ciemnoty. Śmiejący się w twarz błaznom, naciągaczom i mówiący o tym głośno. Jednak coś tu się nie zgadza w tym porównaniu. Władimir raczej rzadko żartuje sam z siebie, porażek własnych, przeprasza. A Puda odwrotnie. Podobieństwa - tylu "lubiących" co "nie lubiących".
Co ważne dla mnie - setki gratulacji, oklaski na stojąco po szkoleniach, także cierpkie, ale konstruktywne opinie, zamiast anonimowego rzucania błotem.
Pracuję z ludźmi od zawsze, wcześniej jako terapeuta, ratownik, potem kieras, manager. Od kilku lat w doradztwie. Ale zawsze z ludźmi. Niesie to za sobą wielkie radości, ale i wielkie rozczarowania...

Będę czekał w czarnej X5...

Bo oto na przykład jeździsz do Łodzi a jakiś strepiały karakan rozsyła maile żeś nie jeździł. Że Cię nie było i jeszcze przed Tobą przestrzega. Wrony krakały, że to przez wewnętrzną aferę natury ludzkiej, ale w świat poszło, że przez Pudę. Do tego wracamy właśnie, więc tyle na tą chwilę.

Targi traktuj se pan jak chcesz!

Jakiś czas temu, jeden z (ponoć) właścicieli hoteli napisał, oczywiście anonimowo (nie publikuję obraźliwych anonimów a i pochlebne z rzadka), że jestem zły nie dobry i nic nie wiem. On ma hotele i żyje jak pączek w maśle. A ja tylko hejtuje na pewno... Pan po prostu nie zrozumiał intencji autora ale z tym już nie do mnie tylko do odpowiedniego łapiducha trzeba. Na targi nie jeździłem i nie jeżdżę, bo to bagno jakich mało w skali światowej! Spędy za drobne by potem posłuchać wykładów kafelkokładzących lub zarządzających obiektami, tak, że obłożenie mają albo marne, albo pracowników wyzyskują na maxa, np w zamian "za obcowanie z ważnymi Klientami..." To przykład z życia. I taki człowiek uczy narybek jak zarządzać obiektem. Mam o tym nie pisać? To będę taki jak oni! Bo brak reakcji, to wsparcie dla zło siejących w tej branży. A ja nie podpisuję się pod tymi wypocinami.

Język, język, język...

Kilkuset managerów i adeptów do dnia dzisiejszego wspomina nasze spotkania mile. Dlaczego? Bo dostali to po co przyszli a na Opiece Trenerskiej jeszcze więcej, za free. Bo nie cedzili przez swe głowy trudnych czy kąśliwych fraz, tylko łapali to co jest kwintesencją naszych szkoleń - praktyka! Rekordziści w dwa dni zapisywali ponad dwadzieścia stron drobnym maczkiem! I nigdy nie zostali z tymi treściami sami, bo mają właśnie Opiekę.
Język jakim się posługuje na blogu jest oczywiście zupełnie odmienny od tego, jaki towarzyszy mi w codziennej pracy. Blog (dla przypomnienia) to swoisty list do... no właśnie do treści rozumiejących czytelników. Nie jestem typowym blogerem. Nie zrzeszam się z innymi i nie wyznaję wiary we wszystko co blogowe, internetowe czy socialmediowe. Moim sposobem na zaistnienie nie był awatar w sieci, tylko wyjście do ludzi z autorskimi treściami pod własnym nazwiskiem. Z charakterystycznym językiem, który (dzięki Bogu) sam przecedził kto jest a kto nie jest moim Klientem, to jasne. 

Dla kogo pracuję

Pracuję głównie dla swej żony :) bo Ona jest właścicielem Spa Leaders. Mam zatem zawód mąż... A na poważnie pracuję dla ludzi, którzy szukają nowych rozwiązań, nie kopii! Tworzę dla nich każdego dnia, kreując ich zupełnie nową rzeczywistość. Wspieramy młode talenty, udzielamy im stypendiów na szkolenia i doradztwo gdy tego potrzebują.
Nie pracuję dla łowców certyfikacji, osłów chcących odbębnić kilkanaście godzin na salce szkoleniowej w imię papierka. Dzielę się wiedzą i bogatym doświadczeniem. ZAWSZE pracuję z obiektem od zera, nic nie kopiuję. A jeśli komuś przeszkadza "kurwa" w treści jednego z moich artykułów, niech spada, bo ocenia książkę po okładce a z takimi ludźmi nie chcemy mieć nic wspólnego.

Kosmetyczki - jedziesz po swoim targecie...

Tak mi zarzuciła niegdyś koleżanka, która jest wziętym kosmetologiem. Po części miała rację. Bo mam nadzieję, że osoby nie będące sztandarowymi przedstawicielami tej nacji, szybko wyłapią, że to nie jest o nich. Ja wskazuję na kosmetyczki konkretne, inne mogą spać spokojnie, bo wierzę, że więcej jest tych dobrych i myślących na mej drodze. Reszta niech zapyta o szkolenie firmy sprzętowe czy kosmetyczne, one też szkolą managerów... Ja im dziękuję.

Cham i prostak...

Siedzi niemal w każdym z nas, tylko niektórzy wolą go publicznie nie ujawniać, wierząc że poza pozwoli na zaistnienie. Ja dziś dumny jestem, że nadal otrzymuję podziękowania, referencje, wspaniałe opinie. To znaczy, że są ludzie, którzy chcą słuchać co mam faktycznie do powiedzenia w branży a nie słyszeć tyko to, co stanowi "kurwę" czy inne ponoć niemoralne stwierdzenie. Takim raz jeszcze dziękuję i może zacznijcie szukać rozwiązań w przykościelnym Caritasie? Tam za "kurwę" są minimum dwie zdrowaśki.